Twoje „sam na sam” a relacja z partnerem

Jesteśmy już niby nowoczesnym społeczeństwem, a nie wiedzieć czemu, wciąż pewne tematy są dla nas tabu. Oczywiście chodzi o tematy związane z seksem – a tym razem chcielibyśmy poruszyć często przemilczaną kwestię onanizmu, który chyba nadal jest widziany w pejoratywnym świetle, często jako coś „zboczonego”, a już na pewno nieprzyzwoitego.

Tymczasem seksuolodzy zaznaczają, że onanizowanie się odgrywa niezmiernie ważną rolę w naszym życiu seksualnym i relacjach z partnerem.

Dlaczego? To proste – dzięki temu uczymy się siebie, dowiadujemy się więcej o własnej seksualności, a tylko mając o tym pojęcie jesteśmy w stanie stworzyć satysfakcjonująca obie strony więź z partnerem.

Specjaliści podkreślają, że onanizm ma szczególne znaczenie dla młodych osób i… kobiet, które częściej niż mężczyźnie swojej seksualności się po prostu wstydzą. Jest to oczywiście konsekwencja pewnych mitów i stereotypów, które funkcjonują lub do niedawna funkcjonowały w naszym społeczeństwie, które niejako piętnowały satysfakcję kobiety w kontaktach intymnych.

Wyobraźcie sobie, że do niedawna kwestia kobiecego orgazmu była w zasadzie nie znana, a jak już to w ogóle o niej nie mówiono… Przecież kobiety służą do rodzenia, a nie do przeżywania radości z seksu. Cóż – na szczęcie to podejście się zmienia i idzie w dobrym kierunku. Niemniej znane były przypadki kobiet, które nie miały pojęcia o swojej łechtaczce – w Ameryce, podczas rewolucji seksualnej w latach 60. i 70. feministki organizowały nawet warsztaty masturbacji dla kobiet!

Dzięki temu poznawały one lepiej swoje ciało i mogły nauczyć się osiągać przyjemność seksualną. Jak bowiem wiadomo w przypadku kobiety orgazm jest bardziej złożonym procesem i niektóre panie muszą się po prostu nauczyć go przeżywać. Jedno jest pewne  – taka nauka siebie i „samotne igraszki” na pewno wyjdą na plus obojgu z partnerów i nigdy nie należy ich odbierać (na przykład kiedy przyłapiemy męża/żonę na onanizowaniu się) jako sygnału, że jest z nami coś nie tak – onanizm może być uzupełnieniem współżycia (zarówno ten „samotny” jak i ten „wspólny – niektóre pary bardzo go lubią) lub jego urozmaiceniem, rozładowaniem napięcia podczas rozłąki, czy rozładowaniem napięcia w ogóle.

Na pewno powinniśmy przestać myśleć o nim, jako o czymś patologicznym i zagrażającym „normalności” w związku.

Należy otwarcie rozmawiać ze swoim partnerem na każdy temat – pamiętajcie, że między kochającymi się ludźmi nie istnieją tematy tabu!

3 komentarze do “Twoje „sam na sam” a relacja z partnerem”

  1. Ludzie to są dziwni zboczeń jednak – w domu, z żoną, pod kołdrą i po ciemku! Coś mi się zdaje, że niektórzy w tym kraju po prostu za często chodzą do kościoła…

    Odpowiedz
  2. Nie rozumiem dlaczego te kwestie wciąż są jakimś tabu – w telewizji i gazetach same rozebrane baby i seks gdzie się da, a tu jak ktoś ma otwarcie pogadać o tym, czy się onanizuje, to nagle świętoszek.

    Odpowiedz
  3. Mi na początku było głupio przyznać się do tego przed mężem, ale w końcu sam mnie przyłapał… I wiecie co – kazało się, że jego to kręci! Od wtedy o wiele lepiej nam się układa w łózku…

    Odpowiedz

Dodaj komentarz